NATIONAL GEOGRAPHIC „Wulkany w Polsce i mają się dobrze. Jeden z nich przypomina japońską Fudżijamę.”

Czy w Polsce są wulkany? Te pradawne, buchające dymem i lawą góry powstałe w wyniku zazębiania się płyt tektonicznych od zawsze fascynowały ludzi. Dla starożytnych stały się nawet źródłem inspiracji religijnej – imię rzymskiego boga ognia to właśnie Vulcanus! W poszukiwaniu tych niesamowitych tworów nie trzeba się jednak udawać aż do Neapolu – najbliższe wulkany znajdziemy nie dalej niż w ojczyźnianym Dobkowie w otoczeniu Sudeckich wzniesień.
Wulkany w Polsce istnieją i mają się dobrze. W doborowym towarzystwie takich szczytów jak Śnieżka, czy Czeski Šerlich drzemie rzymski bóg – nie mylić z Giewontem! Dostępu do niego broni niezwykła placówka. Nie chodzi tu jednak o dostępność fizyczną, a merytoryczną. Nie należy przecież niepokoić pradawnych bóstw nic o nich wcześniej nie wiedząc. Przed zdobyciem ognistego szczytu udałem się więc do Dobkowa w celu poszerzenia mojej wiedzy.
– Witajcie w Sudeckiej Zagrodzie Edukacyjnej, będzie wystrzałowo! – słyszę głos za plecami edukatora organizującego pokaz. Ale tu nie wita się gości chlebem i solą, tylko agatami, kryształami górskimi i chryzoprazami, czyli także minerałami z tych ziem. W tej niewielkiej wiosce niedaleko Polskiego wulkanu, położonego w Górach Kaczawskich, powstało miejsce przyciągające jak magnes dzieci i dorosłych.
Zapomnijcie o nudnym muzeum. Wiedzę, ale co najważniejsze, umiejętności przekazuje się w formie zabawy, warsztatów, interaktywnych modeli. Rozsuwam więc makietę wulkanu i zerkam, jak zbudowany jest on wewnątrz. Obok, na skalnej makiecie, tryska mały gejzer, a wydobywające się z niego para i woda fascynują nie tylko dzieciaki. Na jednej z makiet blokuję przepływającą wodę, a następnie zalewam domki w wiosce. Wszystkiego można dotknąć, przesunąć, zobaczyć, jak działa, a nawet zrobić kontrolowaną powódź, żeby dowiedzieć się, do czego może doprowadzić betonowanie koryt górskich rzek.
Chodzę po Dobkowie, mijam kapliczki, kościół i mostki na rzece. Można podglądać pracę pszczelarzy, wpaść do gospodarza polepić garnki z gliny lub na warsztaty tkackie bądź też stworzyć swoje naturalne pachnidło. W centrum wsi przyciąga jednak uwagę biały budynek z dachem przykrytym łupkiem. Sudecka Zagroda Edukacyjna ruszyła pełną parą w 2015 r. Powstała w poniemieckim domu gospodarczym z XIX w. Kiedyś była to ruina, ale dziś wyremontowany pieczołowicie budynek stał się dumą Dobkowa uznanego kilka lat temu za najpiękniejszą wieś na Dolnym Śląsku.

Wulkanizm w Polsce – sejsmiczna edukacja!

Napięcie i atrakcje są dawkowane w Dobkowie odwrotnie niż w filmach Hitchcocka, które przeważnie zaczynają się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie już tylko rośnie. Pobyt w Zagrodzie kończy się bowiem kataklizmem sejsmicznym! Wchodzę na największą w Polsce platformę imitującą trzęsienie ziemi. Zaczyna się od niewinnego kołysania, ale potem stopniowo drgania nasilają się, aż przy 10 st. w skali Richtera trudno mi ustać i muszę złapać się barierki. Makiety wulkanów i wstrząsy tektoniczne obudziły we mnie chęć zdobycia prawdziwego wulkanu.
Jest ku temu okazja. Otaczające Dobków i Świerzawę wzgórza są pozostałością dawnych wulkanów, ale niezwykłe jest to, że na własne oczy, a nawet własnej skórze, można się przekonać, w jaki sposób potężne siły wnętrza Ziemi ukształtowały region Gór i Pogórza Kaczawskiego. Pozostałości wulkaniczne w Polsce widać tu gołym okiem. Dla wszystkich geoturystów – po prostu raj.
Widoczne są tu ślady trzech okresów aktywności wulkanicznej, zalewów morskich, pustyń i zlodowaceń. Doskonale opowiadają dzieje Ziemi – nie trzeba używać wyobraźni. Jadę samochodem drogami Pogórza Kaczawskiego i nagle moim oczom ukazuje się idealny kształt wulkanicznego stożka. Nie na darmo zwą ten wygasły wulkan „Śląską Fudżi Jamą”, bo do złudzenia przypomina ten najsłynniejszy japoński wulkan.

Wulkan w Polsce – jak się nazywa?

Ostrzyca zwana Proboszczowicką, ale też Ostrą Górą i Szczytnicą, wznosi się wprawdzie tylko na 501 m n.p.m., ale zachowała swój stożkowy kształt, stoi pośród pól i góruje nad Krainą Wygasłych Wulkanów. Parkuję samochód na polnej drodze i zaczynam trekking. Jawory i wiązy na zboczach wzniesienia mienią się rdzawymi kolorami. Zero ludzi. W połowie szlaku droga zaczyna ostro piąć się w górę i kroczę po czarnych stopniach zrobionych z bazanitu, czyli skały podobnej do bazaltu. Wulkaniczne skały tworzą gołoborza poprzetykane gdzieniegdzie krzakami. Szczyt uformowany z czarnych kamieni przypomina ufortyfikowane gniazdo gigantycznego orła, a raczej gniazdo pterodaktyla. Wulkan może i wygasły, ale wyobraźnia eksploduje skojarzeniami. 
Po zdobyciu Ostrzycy umówiłem się na warsztaty geologiczne z przewodnikiem znającym się na tutejszych skałach wulkanicznych i ukrytych kamieniach półszlachetnych. Uzbrojony w młotek i okulary ruszyłem następnego dnia z Dobkowa do starego kamieniołomu w Lubiechowej. Na nieczynnym wyrobisku do dziś można znaleźć agaty i ametysty.

Skały wulkaniczne w Polsce – jak szukać ich skarbów?

– Po rozbiciu większego kamienia szukaj okrągłych form przypominających jajko, tam najczęściej kryją się agaty – mówi geolog, kiedy zawzięcie tłukę młotkiem głazy. Agaty są niepozorne z zewnątrz, wydają się szarobure, ale dopiero po rozcięciu ujawniają swoje piękno. Według filozofii Wschodu agat jest kamieniem równowagi emocjonalnej, fizycznej i umysłowej, a zarazem dodaje pewności siebie.
Łażąc i dłubiąc w wyrobisku, zaczynam trochę rozumieć ludzi poszukujących złota. Szukanie kamieni wciąga. Gorączkę poszukiwacza skarbów hamują tylko pojawiające się odciski od młotka. Natłukłem kilkadziesiąt kamieni i znalazłem kilka potencjalnych okazów do przecięcia. Małe, ale to moje skarby. – Mój skarb, drogocenny, kochany… – powtarzam w myślach, ściskając kamyki w dłoni niczym Gollum z powieści Tolkiena.
Pewność siebie, a raczej pewność, że znalazłem ciekawe okazy, ulatuje jak bańka mydlana po przecięciu kamieni w warsztacie geologicznym… Same ślepaki. Agatu może i nie znalazłem, za to odkryłem Krainę Wygasłych Wulkanów.
W tym magicznym miejscu ciekawski turysta zastanie więc nie tylko edukacyjne atrakcje i lokalny Sudecki folklor, ale także prawdziwy Polski Wulkan. Z odrobiną szczęścia, którego mi zabrakło uważny poszukiwacz może też znaleźć prawdziwe klejnoty – prosto ze skarbca, bardziej słowiańskiego niż mogłoby się wydawać, boga Vulcana.

Kanon Krajoznawczy Województwa Małopolskiego

Zawsze marzyło mi się, by napisać książkę teraz mogę powiedzieć, że to marzenie udało się zrealizować i to wspólnie z gronem wspaniałych ludzi, bez których Kanon Krajoznawczy Województwa Małopolskiego nigdy by nie ujrzał światła dziennego. Znalazłam się wśród autorów tekstów (możecie przeczytać tu moje opisy powiatów proszowickiego, miechowskiego i limanowskiego), zdjęć i w redakcji.
Pracowaliśmy nad nim przez ostatnich 5 lat. W redakcji byli jeszcze niezastąpiony i motywujący mnie z milion razy Piotr Cybulski, Paweł Miśkowiec, który uparcie ciągnął pracę dalej, gdy innym brakowało już siły i Józef Partyka, bez którego doświadczenia przy licznych wcześniejszych publikacjach na pewno nie stworzylibyśmy tego dzieła i który został naszym redaktorem naczelnym. W przygotowaniu publikacji brało udział kilkadziesiąt osób, głównie przewodników z mojego ukochanego SKPG Kraków. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powstania tego dzieła! Publikację można było otrzymać dziś podczas spotkania z redakcją, autorami i wydawcami. Będzie ją można dostać jeszcze prawdopodobnie przy okazji innych wydarzeń organizowanych przez Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK (to dzięki pracującym tu ludziom udało się ostatecznie wydać książkę) lub Oddział Akademicki PTTK Kraków, zachęcam więc do śledzenia ich profili na FB. Chciałabym też podziękować wszystkim tym, którzy byli z nami dzisiaj. Niech Kanon Wam służy i będzie punktem wyjścia do wielu pięknych wycieczek!

Kanon Krajoznawczy Województwa Świętokrzyskiego

W siedzibie PTTK Oddział Świętokrzyski w Kielcach dostępne do kupienia są dwie książki: „Kanon Krajoznawczy Województwa Świętokrzyskiego” oraz „555 zagadek o Górach Świętokrzyskich”, których autorem jest nasz kol. Cezary Jastrzębski z Koło Przewodników Świętokrzyskich PTTK „Bartek”.